Mam hamulce tarczowe na dwóch rowerach (jeden szosowy, jeden górski), a zimą przysięgam na nie. Jak sugerowali inni, trzeba będzie przynajmniej kupić nowy widelec. Warto jednak zastanowić się, czy nie warto wymienić widelca węglowego, ponieważ wniesie on sporo wagi i może się okazać, że kompensuje on ulepszenia samego hamulca. Lekki widelec cyclocrossowy z klapkami na tarcze nie będzie tani, a bardziej wołowa stal czy aluminium nie są ani lekkie ani wolne. Jeśli możecie opisać więcej waszych obecnych specyfikacji, być może będę mógł zasugerować kilka opcji.
Ale żeby zagrać adwokata diabła, gorąco zachęcam do przeczytania kilku artykułów, aby zapoznać się z niektórymi kwestiami, które mogą pojawić się podczas używania hamulców tarczowych w rowerze szosowym. Po pierwsze, ta krytyka przez właściciela rowerów Rodrigueza. Zwróć uwagę na zdjęcie u dołu zmiętego widelca drogowego, które nie odpowiadało specyfikacjom zamontowanych zacisków. Po drugie, konkretny przykład tego, co może pójść źle, jeśli użyjesz niewłaściwego typu tarcz na rowerze szosowym i wepchniesz je za daleko. Zwróć również uwagę, że aby użyć tarcz z przodu, najprawdopodobniej będziesz potrzebował koła zębatego (nierówna długość szprych po obu stronach). Zwiększa to złożoność budowy koła, przez co jest ono droższe i zazwyczaj bardziej podatne na wypadanie.
W związku z tym zdecydowanie polecam tarcze do dojazdów do pracy. Tarcze są cichsze i wymagają znacznie mniej konserwacji, ponieważ zimą nie szlifuję felg za każdym razem, gdy jeżdżę po kamienistych drogach. Tak długo, jak długo nie jedziesz w górę i w dół gór i nie wytrzymujesz długich zjazdów z prędkością 35 mph, powinno być dobrze. Zaciski mechaniczne - hydrauliczne nie są warte swojej ceny, ani nie są skomplikowane dla osób dojeżdżających do pracy. Dostaniesz wszystkie korzyści bez minusów. Podejrzewam, że jest to nawet konkurencyjne cenowo, ponieważ talerze i wirniki wytrzymują o wiele dłużej niż gumowe (nie wspominając o kwestii zużycia kół).